Ja chcę marketing w Internecie – zakrzyknął prezes, po czym zlecił swojemu specjaliście znalezienie firmy, która się tym zajmie. Do prezesa nie docierały jednak tłumaczenia, że na nic mu się to nie zda – od szwagra usłyszał, że to pomaga, więc też chce i żąda rezultatów. Czy w dobie powszechnego dostępu do informacji to wciąż możliwe?
Niestety – nie jest to sytuacja fikcyjna. Ten przypadek skomplikował się jeszcze bardziej na wieść, że prezes w zasadzie ma już gotową kreację – w jego zamyśle firma z branży górniczej miała być reklamowana przez maskotki płci żeńskiej. Że coś tu się nie zgadza, zauważyć można było już na wstępie.
Co więcej, cały projekt miał niewiele wspólnego z ogółem strategii marketingowej całego koncernu. I to jest największy błąd, jaki popełniają firmy. Specjalista lub agencja zacznie bowiem od analizy obecnego wizerunku marki i dopiero na tej podstawie dostosuje kreację do wymagań grupy docelowej; ogromnym błędem jest bowiem wymagać, by to target dopasowywał się do nas – wtedy skazani jesteśmy na porażkę.
Internet, choć jest potężnym medium, nie działa w oderwaniu od rzeczywistości. By komunikat dotarł do świadomości odbiorcy i zakorzenił się w jego umyśle, musi być spójny. Wziąć zatem musimy pod uwagę reklamy nadawane w telewizji, radiu i drukowane w prasie. Oczywiście możemy za główny kanał komunikacyjny obrać sieć – jednak każdy praktyk powie, że musi on być wspomagany przez inne media, w odniesieniu do konkretnej grupy odbiorców.
W dobie, gdy gro produktów jest obecnie niemal takich samych, konsument dokonuje wyboru na podstawie skojarzeń z konkretną marką. Jeśli są one pozytywne i kojarzą mu się z konkretnym przeżyciem to sięgnie po ten produkt. Przykładem mogą być reklamy wyrobów tytoniowych – w ich reklamach nigdy nie pokazuje się osoby palącej, a otoczkę, która ma się z aktem puszczenia dymka kojarzyć. Oto marketing XXI wieku – szkoda tylko, że jak na razie mało kto to rozumie.
Dodaj komentarz