W telewizji, internecie i wszystkich innych powszechnie dostępnych środkach komunikacji rozległy się ostatnio informacje o nowelizacji w zakresie urlopu macierzyńskiego. Otóż dotyczy ona głównie nowej kategorii w zakresie tradycyjnego urlopu dla młodych kobiet, mianowicie urlopu rodzicielskiego.
Ze zmiany zadowolone są w szczególności wszystkie kobiety spodziewające się dziecka oraz młode mamy, które w niedalekiej przyszłości chcą ponownie zajść w ciążę. Trudno się temu dziwić w końcu doczekały się zmiany po bardzo długim okresie wyczekiwania, konfliktów z władzami oraz strajków.
Jak się okazuje ustawa nie zadomowiła się jeszcze na dobre w społeczeństwie, a już pojawiły się głosy, o tym, że może spowodować negatywny oddźwięk u większości pracodawców. Kwestia do przemyślenia dotyczy bowiem przede wszystkim tego, czy aby pracodawcy poinformowani o tych radosnych zmianach w urlopach macierzyńskich nie będą jeszcze bardziej niechętnie podchodzili do zatrudniania kobiet pomiędzy 20 – 35 rokiem życia.
Na czym polega zmiana w prawie?
Otóż obecnie wymiar urlopu macierzyńskiego zostanie zwiększony do nawet 26 tygodni. Prawo do niego będą miały kobiety bezpośrednio po dodatkowym urlopie macierzyńskim.
Nowy urlop macierzyński będzie mógł być udzielany w trzech częściach. Co ważne – nie będą one jednak mogły być krótsze niż okres 8 tygodni.
Pozytywna informacja dla tatusiów: oni również będą mogli korzystać z urlopu. Okres 26 tygodni będzie jednak trzeba podzielić pomiędzy obydwoma rodzicami.
Uwaga! Ważnym aspektem w zakresie składania wniosku o urlop macierzyński jest 14 dniowy okres wyprzedzający przejście na urlop.
Jak zatem widać, kwestia urlopu macierzyńskiego powinna w znacznie większym stopniu zadowalać młode mamy. Czy jednak pracodawcy myślą podobnie?
Z pewnością nie. Pytanie jest zatem zasadnicze, czy pracodawcy okażą się fachowcami i zamiast przesłankami biologicznego zegara posłużą się profesjonalnymi narzędziami, czy może okażą się zatwardziałymi zwolennikami dawnej epoki.
Dodaj komentarz